6/29/2011

26; wakacyjne rozstania

Cześć! Dawno się nie odzywałam, tak wiem. Jakoś nie miałam czasu. Planowałam napisać coś w pierwszy dzień wakacji, napisać jako-taką rozpiskę wakacji, ale całkiem wyleciało mi to z głowy... Teraz tym bardziej nie wiem co miałam na myśli z tym postem, więc daruję to sobie. Te wakacje, mimo że długo wyczekiwane, nie są takie idealne. Nie cieszę się z nich już tak bardzo. Jakoś ich nie czuję. Może to z powodu pogody, ciągle leje, jest parno i gorąco; psa bym z domu nie wypuściła. Z drugiej strony też nie ma z kim wyjść, większość znajomych już albo jest w Polsce, albo teraz ciężko zarabia pieniążki, by w tej Polsce móc je wydać. Normalka przed wakacjami. Ogólnie ci, którzy powinni tu być są zajęci lub wyjechani. Dzisiaj ostatni dzień z P, a potem i on wyjedzie. Nadal tego nie mogę przyjąć do świadomości, strasznie się z tym czuję. ;( Będzie mi taaaaaaak strasznie i potwornie tęskno za moim najukochańszym głodomorkiem! Zaraz jak słonko wstanie jadę do niego i nie chcę by dzisiejszy dzień dobiegł końca. Mama mówi, że to dobrze, że będziemy mieli pięć tygodni rozłąki. Nazywa to próbą. Ta, my nie potrzebujemy próby... I tak ją zdamy, więc po co przez to przechodzić ;x

Obejrzałam Black Swan. To znaczy - nie do końca, jeszcze jakieś dwadzieścia minut filmu mi zostało, ale się boję i jutro z Głodomorem obejrzę. Nie rozumiem czym ludzie się ekscytują? Dla mnie to kompletna klapa o schizie jakiejś baleriny..


UWIELBIAM TO <3 Mój kumpel mi nawet zrobił osobistą wersję, z moim zdjęciem, haha: click! Dawajcie, chcemy się dostać na główną! Haha, tak na zdjęciu jestem ja osobiście, a akurat to zdjęcie, bo łapię się na nim za głowę i przede wszystkim dlatego, że często kieruję te słowa do tego właśnie kumpla ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz